Wielu twierdzi, że romantyczne kolacje i szarmanckie gesty
rozpalają kobiety. Ci, którzy dają takie porady zapominają o ważnym
czynniku, którego jeśli zabraknie w naszym romantycznym zachowaniu to
czar pryska.
Gdybyśmy przedstawili ten czynnik na przykładach kobiet. Jedna da
poderwać się w lokalu, zabrać do mieszkania i zrobić ze sobą wszystko na
co mamy ochotę. Taka dziewczyna jest fajna na początku związku, kiedy
możemy "wypróbować" na niej wszystko, czego w łóżku nie doświadczyliśmy,
i na końcu kiedy wkradnie się już rutyna to będzie przynajmniej
przyjemna i miła.
Druga dziewczyna sama wyhacza Cię w barze. Mówi ci jakiego masz jej
kupić drinka. W seksie - to ona ustala tempo. Wie czego chce i nie
ukrywa tego. Która z tych kobiet bardziej podgrzewa atmosferę?Oczywiście druga.
To jest właśnie ten czynnik. Samolubność. Przy wszystkim związanym z
seksem bądź samolubny. Nie przebiegły i podstępny, ale tak pozytywnie,
otwarcie samolubny. Nie daj się zepchnąć w rolę "wspaniałego towarzysza
życia", który zrobi pyszną kolacyjkę, zapali świeczuszki, po prysznicu
wytrze plecki.
Niech z każdego twojego gestu, który robisz dla niej tryska twój prawdziwy cel. Dla faceta to nowość - przyzwyczajony jest ukrywać swoje rządze aż do momentu gdy dochodzi się do łóżka. Niech to będzie jasne. Zrobiłem
kolację, żeby dobrać Ci się do majtek. Zapalę świeczki, żebyś miała
ochotę na więcej. Zrobię Ci dobrze, żebyś ty mi zrobiła lepiej. Wszystko
dlatego, że bez owijania w bawełnę - pragnę twojego ciała. Twoje ciało
sprawia, że JA się czuję dobrze. Oczywiście nie dosłownie, ale przy
tak postawionej sprawie romantyczna kolacja to szał hormonów, bo nic
nie rozgrzewa kobiety bardziej niż to, że facet jej pragnie. Tak
naturalnie, zwierzęco, otwarcie, chamsko i samolubnie pragnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz